,,Nie, nie palę już
Nie, nie …
Życie mi wypadło z rąk
Jestem szary kurz
Bezrozumny kurz
Co wciska się
W Twój każdy kąt
Budzi mnie mój cień
Noce śmieją się
Że tam obok
Nie sypia nikt
Tylko w ciało me
Peron numer pięć
Z hukiem wjeżdża pociąg
Gdy wstaje świt
Znów jestem chory
Nieuleczalnie chory
Jak w dzień gdy Mama znikła w drzwiach
A we mnie został ślepy strach
Sierocy strach
Znów jestem chory
Na Ciebie jestem chory
Wyjeżdżasz dokądś, wracasz skądś
A mnie się samemu kurczy świat
I ścięte drzewa rosną w krąg
Tak od dwóch lat
Ten trujący miód
Ten palący lód
Ten okrutny Bóg
To Ty
A ja? Sklejam twarz, malowaną twarz
Co tak śmiesznie kłamie
Że da się żyć, dość
Co noc, co noc widzę
I znów pociągów huk
A w pociągach Ty
Nie, to nie Ty
To wiatr bez tchu
Znów jestem chory
Nieuleczalnie chory
Patrz, kładę się na śmierć na wznak
Bo jestem jak ten martwy ptak
Co spada w dół
Znów jestem chory
Na Ciebie jestem chory
Okradłaś mnie ze wszystkich słów
Okradłaś mnie ze wszystkich nut
Zabrałaś mi ten nieba ciut
Mój talent
Jeśli to ma trwać, nie dam rady stać
Zawalę się jak most
Radio będzie grać
A w nim, tak jak kat
Ten mój własny durny głos
Z tym sercem wciąż na torach
Czy słyszysz? “
E’ Meglio aver amato, e perso, che non aver mai amato. /Tennyson/